samoyed znaleziony-porzucony?

Do adopcji, zgubiony, poszukiwany, znaleziony!
Adoptions inc.

Moderator: Anonymous2

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 681
Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez ada » 22 maja 2017, o 08:52

HeavenlySnowball napisał(a):Jeżeli pies jest tak zaniedbany i nikt go nie szukał to po co go oddaliście właścicielowi, który ewidentnie go nie chciał!! Oby teraz nie pozbył się psa w gorszy sposób... :/

Mam identyczne przemyślenia, tylko teraz już nikt go nie znajdzie. Czy ktoś monitoruje co się z nim dzieje, czy można go jeszcze odebrać ? Czy policja dostała zgłoszenie o wyrzuconym z samochodu psie, a jak psu zrobiono niedźwiedzią przysługę i wrócił tam , gdzie nie jest bezpieczny? Oczywiście to tylko przypuszczenia, ale myślę, że sprawa jest otwarta. Mi jakby zaginął pies, to wiedziałoby o tym pół Polski. Szkoda mi psiaka. Dobrze, że wiadomo z jakiej jest hodowli, a z tego co wiem bardzo dbają o swoje psy. Miejmy nadzieję, że tak będzie też w tym przypadku.
Oczywiście wielki szacun za tę akcję dla wszystkich zaangażowanych, rzeczywiście zrobiłyście zgodnie z rozwojem wypadków. Tylko jak to się czyta z boku, to budzi niepokój. Takie kołtuny, bo "nie lubi czesania". Śmiech na sali. Mają kasę i o groomerach nie słyszeli.

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 375
Dołączył(a): 21 lis 2016, o 19:51
Lokalizacja: Rybnik

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez HeavenlySnowball » 22 maja 2017, o 10:07

Anonymous2 napisał(a):HeavenlySnowball, gdyby wszystko było takie jasne i oczywiste to psiak do właścicieli zapewne by nie wrócił. Gdyby właściciel powiedział, że psa nie chce to przecież nikt by go nie oddał. Ja o znalezieniu właścicieli i oddaniu psa dowiedziałam sie już po fakcie, więc nie miałam nic do gadania.

Hodowca znalazł właścicieli, którzy chcieli odzyskać psa. Ania w takiej sytuacji pojechała go odwieźć. Z tego co wiem właściciele wyglądają na zamożnych, pies ponoć, jeśli chodzi o teren ma świetne warunki, wielki ogrodzony ogród. Ponoć ma takie kołtuny, bo nie lubi być wyczesywany, łapa była złamana podczas jakiejś poprzedniej ucieczki i potem zoperowana. Właścicielom zostało zaproponowane zabranie psa i znalezienie mu dobrego domu skoro sobie nie radzą, ale oni go chcą. Dostali namiary na groomera, zostali poproszeni o zarejestrowanie chipa (choć może lepiej, żeby hodowca to zrobił), Ania dała im swój numer na wypadek, gdyby jednak psa nie chcieli albo potrzebowali pomocy.
Ja z trzeciej ręki wiem tylko tyle.

Może właściciele rzeczywiście się ogarną, ale myślę, że warto by było to sprawdzić.


Właściciel nie mógł powiedzieć, że psa nie chce bo od razu wyglądało by to na porzucenie co według prawa jest formą okrucieństwa wobec zwierząt. Jeżeli właściciel nie narzeka na brak pieniędzy to dlaczego nie wpadł SAM na pomysł oddania psa do groomera tylko zapuścił jego sierść do takich kołtunów, że trzeba go ogolić?? Świadczy to o nieodpowiedzialności albo szkoda mu było kasy na groomera!! Czy ktoś sprawdzał czy pies jest regularnie szczepiony i odrobaczany?? po tym też można zweryfikować odpowiedzialność. Cała ta historia jest dziwna włącznie z tym, że nie ma śladu poszukiwań. Jak mi pies uciekł i nie było go dosłownie 30 minut to cała wieś o tym wiedziała bo darłam się niemiłosiernie!! Wsiadłam na rower a moj tata do auta i pytaliśmy wszystkich napotkanych czy nie widzieli białego psa więc nikt mi nie wmówi, że im na psie zależy jak przez tydzień nikt nie trafił na żadne ogłoszenie typu "zaginął samoyed".

ada - dokładnie uważam tak samo jak ty.
Obrazek

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 681
Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez ada » 22 maja 2017, o 10:27

Co myślicie o takiej historii. Mam psa z kulawą nogą, ucieka mi kolejny raz, ale go nie szukam. Może sam przyjdzie. Albo druga wersja, pies zostaje wywieziony samochodem ,wyrzucony z niego, jakieś 15 km od domu, nie powinien dać rady wrócić, bo przecież kuleje. Nie lubi się czesać, nie przeszkadzają mi jego skołtunione portki, chociaż to zagraża jego zdrowiu, mam to w pompce. A jednak się znalazł, wcale go nie szukałam, nie martwiłam się, nigdzie nie zgłaszałam, a sam się znalazł.
Nie ponoszę za to żadnych konsekwencji, bo pies nie jest agresywny, nikogo nie pogryzł, a to że naraziłam go na stres i niebezpieczeństwo jak poprzednio, kto by się tym przejmował, to tylko pies z kulawa nogą.
Uważam ,że właścicielami powinien zainteresować się np. TOZ, albo Straż Miejska. Szkoda, że nie ma u nas odpowiedniej policji jak w USA, zapłacili by mandat za zaniedbanie a może i cos więcej. Jestem ciekawa losów FURIA.
A czy np. w umowie kupna sprzedaży nie ma zapisu, że w przypadku zaginięcia psa należy niezwłocznie powiadomić hodowcę lub, że jeśli pies jest zaniedbywany to hodowca ma prawo go odebrać?
Ostatnio edytowano 22 maja 2017, o 10:39 przez ada, łącznie edytowano 1 raz

Pośredni
Avatar użytkownika
Posty: 915
Dołączył(a): 2 sty 2013, o 10:24
Lokalizacja: Warszawa

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez Anonymous2 » 22 maja 2017, o 10:36

HeavenlySnowball napisał(a):Właściciel nie mógł powiedzieć, że psa nie chce bo od razu wyglądało by to na porzucenie co według prawa jest formą okrucieństwa wobec zwierząt. Jeżeli właściciel nie narzeka na brak pieniędzy to dlaczego nie wpadł SAM na pomysł oddania psa do groomera tylko zapuścił jego sierść do takich kołtunów, że trzeba go ogolić?? Świadczy to o nieodpowiedzialności albo szkoda mu było kasy na groomera!! Czy ktoś sprawdzał czy pies jest regularnie szczepiony i odrobaczany?? po tym też można zweryfikować odpowiedzialność. Cała ta historia jest dziwna włącznie z tym, że nie ma śladu poszukiwań. Jak mi pies uciekł i nie było go dosłownie 30 minut to cała wieś o tym wiedziała bo darłam się niemiłosiernie!! Wsiadłam na rower a moj tata do auta i pytaliśmy wszystkich napotkanych czy nie widzieli białego psa więc nikt mi nie wmówi, że im na psie zależy jak przez tydzień nikt nie trafił na żadne ogłoszenie typu "zaginął samoyed".

ada - dokładnie uważam tak samo jak ty.

Co do tego, że właściciel nie mógł powiedzieć, że psa nie chce i że sobie nie radzi - oczywiście, że mógł, już były takie sytuacje. Gdyby tak się prawem przejmował to pies nie uciekałby któryś raz z kolei, bo to przecież też nie jest zgodne z prawem.


Zgadzam się z Wami, że cała ta historia jest dziwna i napisałam, że sama mam wątpliwości co do właścicieli. Ale teraz to jest gdybanie co i jak można było zrobić. Ja też może rozegrałabym sprawę trochę inaczej, ale po czasie łatwo mówić i się przyczepiać i nie ja byłam osobą decyzyjną. Nie znam dokładnych szczegółów, nie byłam na miejscu. Tak jak już pisałam: o znalezieniu właściciela i oddaniu psa dowiedziałam się już po fakcie. Załatwiłam dom tymczasowy w Warszawie i miałam dostać informację, jeśli pies nie dogadałby się ze stadkiem Ani, a w sumie z forum dowiedziałam się, że sytuacja jest wyjaśniona i pies jedzie do właścicieli. Zadzwoniłam do Michaliny i Ona też się zdziwiła o co chodzi, bo przecież pies jechał z Anią do Płońska.

Z drugiej strony jak już Ania pojechała do właścicieli z psem (z tego co zrozumiałam na prośbę hodowcy), pies właścicieli rozpoznał i się niesamowicie cieszył, właściciele również się cieszyli to miała w pewnym momencie stwierdzić, że jednak psa zabiera? Spakować do samochodu i pojechać? Czy to nie byłaby kradzież? Na jakiej podstawie miała w takiej sytuacji psa zabrać? Bez interwencji, bez zrzeczenia się psa, lekarza weterynarii, który powiedziałby, że konieczne jest odebranie psa i policji?


Uważam, że na chwilę obecną przede wszystkim właścicielem i psem powinien zainteresować się hodowca, a że hodowca jest naprawdę rozsądny to myślę, że tak właśnie będzie.

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 375
Dołączył(a): 21 lis 2016, o 19:51
Lokalizacja: Rybnik

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez HeavenlySnowball » 22 maja 2017, o 10:51

Anonymous2 napisał(a):
Uważam, że na chwilę obecną przede wszystkim właścicielem i psem powinien zainteresować się hodowca, a że hodowca jest naprawdę rozsądny to myślę, że tak właśnie będzie.


Również uważam, że teraz trzeba sprawę kontrolować bo tego zaniedbania NIC nie tłumaczy. I masz racje, że odebranie psa jest skomplikowane bo musi być nakaz i opinia weterynaryjna.

Nie napisałam tych postów po to aby się do kogoś przyczepić tylko po to by pokazać, że coś tu poszło nie tak jak powinno. Sytuacja tego pieska bardzo mnie zmartwiła i boje się o jego dalszy los... chciała bym aby w końcu miał kogoś kto będzie się o niego troszczył i należycie traktował :(
Obrazek

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 681
Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez ada » 22 maja 2017, o 13:12

Justyna nie ma co tu strzępić języka, wszystko przeniosło się na Facebooka - Grupa Samoyed in Poland.

Moderator
Avatar użytkownika
Posty: 5914
Dołączył(a): 29 lis 2012, o 16:52
Lokalizacja: Łaszewo / Brodnica

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez Winterfield » 22 maja 2017, o 13:21

Dobra, napisałam na facebooku, przekleję też tutaj, a co mi tam :pp:

cytat z Samoyed In Poland:

No dobra, to ja na chłodno napiszę, bo i mi emocje zeszły - nikt, absolutnie nikt nie może odebrać psa właścicielom dla własnego widzimisię i go nie oddać. Nawet niektóre organy z w/w uprawnieniami miewają z tym problem, jeśli pies nie jest w stanie agonalnym. Hodowca może zaproponować rozwiązania, postraszyć zapisami w umowie... ale nie ma prawa (w świetle polskiego prawa) zająć czyjegoś psa ot tak, bo jest to zwykła kradzież. Można o psa się sądzić, ale nie trwa to kilka godzin, tylko długie miesiące. Więc ciut absurdalne jest pisanie, że psa by się nie oddało. Ano, nie oddałoby się. Tylko potem w sądzie dostałoby się po dupie za kradzież.
Fakty są takie, że sama hodowcom wysłałam numer chip, że znaleziono takiego psa i żeby sprawdzili, czy z ich hodowli. Bez linka do sprawy. A nie każdy siedzi na Samoyed In Poland, bo sama do grupy należę dopiero kilka dni. Bo mnie grupy facebookowe średnio interesuję, a poinformowano mnie o sprawie.
Zanim hodowca do mnie zadzwonił, że to pies z jego hodowli (bo siedziałam w szkole pół niedzieli) - sprawdził umowy i zadzwonił do właścicieli, że znaleziono psa z ich hodowli i co oni na ten temat. Ci w skowronkach, że pies się znalazł, bo bardzo go kochają, a ma tendencję do ucieczek, więc odkręcanie sprawy. Dopiero później wyszło, w jakim stanie fizycznym jest pies. HODOWCA NIE WIDZIAŁ ZDJĘĆ PRZED WYDANIEM PSA. Takie są fakty, więc jak może zająć czyjegoś psa, jeśli właściciele są 15km od niego (a kilkaset kilometrów od hodowli), wiedzą, że pies się znalazł, deklarują wielką miłość, a hodowca psa nie widzi?? Nie broniąc patologicznych właścicieli - każdemu może się zdarzyć, że pies ucieknie, a nie każdy ma konto na facebooku i uważa to za formę nagłaśniania spraw (mój facet nie ma fb i jest w ciężkim szoku, że w ogóle ktoś tu czegoś poszukuje i znajduje).
Dobra, pal licho. Fotki weszły na facebooka sprawa zmieniła swoją rangę. Okazuje się, że ludzie psa zaniedbali. To teraz co? Wparujesz ludziom na chatę i psa ukradniesz z podwórka? Helloł, żyjemy rzekomo w państwie prawa i tak się rzeczy nie odbywają. Można nasłać TOZ i wcale nie miałabym nic przeciwko. Serio. Jedna, druga, trzecia kontrola i ludzie może wzięliby się za psa.
Mi zależało najbardziej, by hodowca zj**ał właścicieli i postraszył konsekwencjami, bo oni psa oddać nie chcą, stan psa tłumaczą przebytą operacją, po której psa nie można było moczyć, a na sucho wyczesywać się nie daje. Dla mnie durne tłumaczenie, ale po dobroci nie chcą zrzec się praw do psa.
Wczoraj wieczorem hodowca rozmawiał z właścicielami, kazał doprowadzić psa do stanu normalności i przesyłać zdjęcia, co się z psem dzieje. Właściciele przyznają, że psa zaniedbali i pozostają w kontakcie - nie utrudniają go, odpowiadają na telefony.
Nie chcę nikogo bronić, bo ja sama jestem w ciężkim szoku.
Tak naprawdę akcja dopiero teraz się zaczęła i osobiście cieszę się, że hodowca PODJĄŁ JUŻ DZIAŁANIA mające na celu poprawę bytu psa i polubowne rozwiązanie sprawy. A wszelkie działania człowieka ogranicza coś takiego jak PRAWO. Jeśli psu będzie działa się dalej krzywda, jak najbardziej wszystko będzie dążyło do przekonania właścicieli, że psu potrzebny jest nowy dom.
A jeśli ktoś chce pisać skargi do różnych instytucji - nic nie stoi na przeszkodzie. Ja sama uważam, że patologicznym właścicielom należy się dostać po doopie za doprowadzenie psa do takiego stanu.
"Często nie polemizuję z lenistwa, gdy trzeba ubrać w ładne słowa pytanie, czy ktoś zupełnie stracił rozum." [Małokulturalna blog]
[Nasz kanał na YouTube] - ponoć pierwsze 100 tysięcy subskrybentów jest najtrudniejsze, później jest z górki... daj suba!

Obrazek

Moderator
Avatar użytkownika
Posty: 5914
Dołączył(a): 29 lis 2012, o 16:52
Lokalizacja: Łaszewo / Brodnica

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez Winterfield » 22 maja 2017, o 13:27

HeavenlySnowball napisał(a):Właściciel nie mógł powiedzieć, że psa nie chce bo od razu wyglądało by to na porzucenie co według prawa jest formą okrucieństwa wobec zwierząt.


Jak najbardziej miał takie prawo, bo na takiej zasadzie już kilka psów wróciło do hodowli i trafiło do nowych domów. Tylko wszystko trzeba załatwić polubownie, bo zrzeczenie trzeba mieć na piśmie, a nie na siłę i na gębę.


I jeszcze raz dodam, że uważam również, że właściciele są skrajnie nieodpowiedzialni i pies jest biedny w tym wszystkim :( sama właścicielom niespecjalnie wierzę i ufam. Tylko nie można wparować komuś na chatę i zabrać czyjąś własność. Nawet jeśli w umowie kupna - sprzedaży jest zapis o zaniedbaniach, to musi być ktoś, kto zaniedbana zweryfikuje. Bo hodowca może zabrać psa za kołtuny, właściciele podadzą do sądu i okaże się, że wg sądu kołtuny nie są wystarczającym naruszeniem dobrostanu zwierzęcia.
"Często nie polemizuję z lenistwa, gdy trzeba ubrać w ładne słowa pytanie, czy ktoś zupełnie stracił rozum." [Małokulturalna blog]
[Nasz kanał na YouTube] - ponoć pierwsze 100 tysięcy subskrybentów jest najtrudniejsze, później jest z górki... daj suba!

Obrazek

BIS Junior
Avatar użytkownika
Posty: 681
Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez ada » 22 maja 2017, o 14:18

Przed poinformowaniem właścicieli, że znaleziono ich psa, hodowca mógł zadzwonić z zapytaniem jak się czuje Furio, czy wszystko ok. itp. Wcale bym się nie zdziwiła, jakby powiedzieli, że cały i zdrowy hasa sobie po ogrodzie. To mogłoby przesądzić sprawę, ale to już "musztarda po obiedzie".

Moderator
Avatar użytkownika
Posty: 5914
Dołączył(a): 29 lis 2012, o 16:52
Lokalizacja: Łaszewo / Brodnica

Re: samoyed znaleziony-porzucony?

Postprzez Winterfield » 22 maja 2017, o 14:43

Nie zapominajmy, że w nerwach i "na gorąco" ludzie działają impulsywnie. Każdy mądry po fakcie. Nie przeczę, że byłoby to rozsądne, tylko kto na gorąco o tym myśli?
Ja wiem po sobie, że na 112 dzwoni się w razie wypadku, a jak byłam świadkiem wypadku, w stresie za Chiny Ludowe nie mogłam sobie przypomnieć numeru... ba! nie ogarniałam, że w ogóle trzeba gdzieś zadzwonić... ot, ludzie w sytuacjach nerwowych nie siedzą i nie kalkulują, a czasem i nie myślą racjonalnie... tym bardziej, że hodowcy nie wiedzieli po sprawdzeniu dokumentacji, kto po psa pojechał (i czy w ogóle pojechał), bo ja siedziałam w szkole zostawiając tylko informację z chipem dzień wcześniej na messangerze i nie mogąc w szkole odebrać telefonu. Dopiero kiedy udało mi się odebrać telefon (po szkole) powiedziałam, że Anka po psa pojechała i do Anki dzwonili.
"Często nie polemizuję z lenistwa, gdy trzeba ubrać w ładne słowa pytanie, czy ktoś zupełnie stracił rozum." [Małokulturalna blog]
[Nasz kanał na YouTube] - ponoć pierwsze 100 tysięcy subskrybentów jest najtrudniejsze, później jest z górki... daj suba!

Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do SAMOYEDY W POTRZEBIE / Samoyeds rescue

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości