samoyed znaleziony-porzucony?
Moderator: Anonymous2
Posty: 47
• Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
- Anka
- Puppy
- Posty: 31
- Dołączył(a): 5 lis 2014, o 21:49
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
Pies a dokladnie Furio rzeczywiscie jest juz w domu bo sama go tam zawiozłam ale jadac w drodze powrotnej zaczeło mnie to zastanawiac.Ludzie wygladali na dosyc zamoznych i ogarnietych,piękny ogromny ogród wokól domu,hotelik w ktorym przebywal Furio 15 km od miejca zamieszkania psa i nikt go nie szuka? Zaniedbany koszmarnie ,wygladal jakby zginal 2 lata temu a nie dwa dni.Futro całe e dredach,jednen wielki koltun.Kuleje na lewa łape ale własciciele powiedzieli , ze zginal im wczesniej i wrocil ze złamana łapa.Podobno złożona jest na szyne i dlatego kuleje.Mam teraz duze watpliwosci czy rzeczywiscie dobrze,ze wrocil do własciciela?ps.pies bardzo przyjazny tylko strasznie smutny
- ada
- BIS Junior
- Posty: 681
- Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
Czy to TEN Furio, z którym ma zdjęcie Paulina? Szkoda, że pies nie może mówić.
- iwa
- Champion
- Posty: 2329
- Dołączył(a): 14 paź 2013, o 23:41
- Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
ada napisał(a):Czy to TEN Furio, z którym ma zdjęcie Paulina? Szkoda, że pies nie może mówić.
Nie. TEN Furio, z tego co wiem, mieszka u hodowców. Chyba?
- Anka
- Puppy
- Posty: 31
- Dołączył(a): 5 lis 2014, o 21:49
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
to TEGO Furia syn.
- ada
- BIS Junior
- Posty: 681
- Dołączył(a): 12 gru 2012, o 00:12
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
Furio junior.
- Kesi
- Pośredni
- Posty: 1131
- Dołączył(a): 20 lip 2013, o 23:30
- Lokalizacja: Kielce
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
dla mnie to nie sa zaniedbania z tygodnia.... to jakas niezła sciema jest
- Anonymous2
- Pośredni
- Posty: 915
- Dołączył(a): 2 sty 2013, o 10:24
- Lokalizacja: Warszawa
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
Opiszę wszystko tutaj z mojej perspektywy. Nie każdy ma dostęp do facebooka i nie chciałabym, żeby grupa facebookowa zastępowała nasz wątek forumowy.
W piątek (19.05) pojawiła się na facebooku informacja o samoyedzie, który błąka się od tygodnia w okolicach Białej Podlaskiej (według mieszkańca pojawił się w nocy z piątku na sobotę tydzień wcześniej). Ponoć został wyrzucony z samochodu.
Dziewczyny od nas z forum (jeśli się nie mylę to Marta SiberianLove, Michalina colekcjonerka i Agnieszka Sambribert) zorganizowały akcję poszukiwania psiaka i przewiezienia go do miejscowego hoteliku oraz poszukiwania DT.
W sobotę były załatwione domy tymczasowe w Olsztynie, Poznaniu i Toruniu, ale nie było transportu i to jednak już trochę daleko od miejsca znalezienia, więc zaczęłam szukać DT w okolicach Warszawy. Michalina podała mi numer do hoteliku, żebym mogła zadzwonić dowiedzieć się więcej o psiaku i mogła znaleźć odpowiedni DT. Z tego co się dowiedziałam pies był chudy, zaniedbany, tył cały skołtuniony do wygolenia, pies na pewno do "wyprania". O zachowaniu dowiedziałam się tyle, że jest przyjazny, ale wycofany, musi mieć jakiegoś człowieka w zasięgu wzroku, bo inaczej non stop wyje i szczeka (ponoć wył całą noc). Okazało się, że większość osób, które brałam pod uwagę do opieki nad psiakiem musiałam wykluczyć, bo dobrze, gdyby trafił do domu, w którym albo ktoś cały czas z nim będzie albo z baaardzo wyrozumiałymi sąsiadami. Dodatkowo otrzymałam informację, że pies kuleje i chyba ma jakąś ranę na łapie, że może coś go potrąciło, więc musiałam się liczyć z tym, że psiak będzie wymagał większej opieki i wyjazdów do weterynarza.
Ostatecznie udało nam się znaleźć takie rozwiązanie, że Ania(Anka) pojedzie od siebie z Płońska po psa do Białej Podlaskiej (ok. 230km) i weźmie go do siebie. Jeśli psiak dogadałby się z Jej stadkiem to mógłby zostać na DT z ewentualną możliwością DS. Jeśli natomiast psiaki by się nie dogadały to w poniedziałek mój brat odebrałby psa i zapewniłby DT w Warszawie.
Zgodnie z planem Ania pojechała dzisiaj zabrać psiaka. W drodze powrotnej dowiedziała się, że hodowcy, dzięki numerowi chip, udało się znaleźć właściciela. Psiak mieszkał jakieś 17km od Białej Podlaskiej, więc Ania pojechała z powrotem, żeby go odwieźć.
Chyba wszyscy, którzy znają trochę sytuację mają wątpliwości odnośnie obecnych właścicieli. Ponoć mają różne wersje odnośnie okoliczności "zagubienia psa". Dodatkowo nie ma żadnych śladów jakoby go szukali. Stan psa również nie napawa optymizmem i raczej w tydzień do takiego stanu się nie doprowadził.
Nie będę zagłębiała się w szczegóły, bo nie byłam na miejscu. Może Ania zechce więcej napisać, jeśli ktoś będzie zainteresowany tematem.
Jeśli coś przekręciłam w opisie albo kogoś pominęłam to mnie poprawcie.
W każdym razie mam nadzieję, że hodowca będzie miał ochotę i możliwość dowiedzenia się więcej o sytuacji psa i zainterweniuje, jeśli będzie taka potrzeba.
Prawdę mówiąc liczę też, że właściciele zwrócą koszt hoteliku, w którym pies był przez 2 dni i paliwa.
Ale na pewno nie zwrócą nam dwóch dni, które poświęciłyśmy na organizowanie akcji, szukanie domów tymczasowych, transportu, no i stres jak to będzie dalej.
W piątek (19.05) pojawiła się na facebooku informacja o samoyedzie, który błąka się od tygodnia w okolicach Białej Podlaskiej (według mieszkańca pojawił się w nocy z piątku na sobotę tydzień wcześniej). Ponoć został wyrzucony z samochodu.
Dziewczyny od nas z forum (jeśli się nie mylę to Marta SiberianLove, Michalina colekcjonerka i Agnieszka Sambribert) zorganizowały akcję poszukiwania psiaka i przewiezienia go do miejscowego hoteliku oraz poszukiwania DT.
W sobotę były załatwione domy tymczasowe w Olsztynie, Poznaniu i Toruniu, ale nie było transportu i to jednak już trochę daleko od miejsca znalezienia, więc zaczęłam szukać DT w okolicach Warszawy. Michalina podała mi numer do hoteliku, żebym mogła zadzwonić dowiedzieć się więcej o psiaku i mogła znaleźć odpowiedni DT. Z tego co się dowiedziałam pies był chudy, zaniedbany, tył cały skołtuniony do wygolenia, pies na pewno do "wyprania". O zachowaniu dowiedziałam się tyle, że jest przyjazny, ale wycofany, musi mieć jakiegoś człowieka w zasięgu wzroku, bo inaczej non stop wyje i szczeka (ponoć wył całą noc). Okazało się, że większość osób, które brałam pod uwagę do opieki nad psiakiem musiałam wykluczyć, bo dobrze, gdyby trafił do domu, w którym albo ktoś cały czas z nim będzie albo z baaardzo wyrozumiałymi sąsiadami. Dodatkowo otrzymałam informację, że pies kuleje i chyba ma jakąś ranę na łapie, że może coś go potrąciło, więc musiałam się liczyć z tym, że psiak będzie wymagał większej opieki i wyjazdów do weterynarza.
Ostatecznie udało nam się znaleźć takie rozwiązanie, że Ania(Anka) pojedzie od siebie z Płońska po psa do Białej Podlaskiej (ok. 230km) i weźmie go do siebie. Jeśli psiak dogadałby się z Jej stadkiem to mógłby zostać na DT z ewentualną możliwością DS. Jeśli natomiast psiaki by się nie dogadały to w poniedziałek mój brat odebrałby psa i zapewniłby DT w Warszawie.
Zgodnie z planem Ania pojechała dzisiaj zabrać psiaka. W drodze powrotnej dowiedziała się, że hodowcy, dzięki numerowi chip, udało się znaleźć właściciela. Psiak mieszkał jakieś 17km od Białej Podlaskiej, więc Ania pojechała z powrotem, żeby go odwieźć.
Chyba wszyscy, którzy znają trochę sytuację mają wątpliwości odnośnie obecnych właścicieli. Ponoć mają różne wersje odnośnie okoliczności "zagubienia psa". Dodatkowo nie ma żadnych śladów jakoby go szukali. Stan psa również nie napawa optymizmem i raczej w tydzień do takiego stanu się nie doprowadził.
Nie będę zagłębiała się w szczegóły, bo nie byłam na miejscu. Może Ania zechce więcej napisać, jeśli ktoś będzie zainteresowany tematem.
Jeśli coś przekręciłam w opisie albo kogoś pominęłam to mnie poprawcie.
W każdym razie mam nadzieję, że hodowca będzie miał ochotę i możliwość dowiedzenia się więcej o sytuacji psa i zainterweniuje, jeśli będzie taka potrzeba.
Prawdę mówiąc liczę też, że właściciele zwrócą koszt hoteliku, w którym pies był przez 2 dni i paliwa.
Ale na pewno nie zwrócą nam dwóch dni, które poświęciłyśmy na organizowanie akcji, szukanie domów tymczasowych, transportu, no i stres jak to będzie dalej.
- Anonymous2
- Pośredni
- Posty: 915
- Dołączył(a): 2 sty 2013, o 10:24
- Lokalizacja: Warszawa
- HeavenlySnowball
- BIS Junior
- Posty: 375
- Dołączył(a): 21 lis 2016, o 19:51
- Lokalizacja: Rybnik
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
Jeżeli pies jest tak zaniedbany i nikt go nie szukał to po co go oddaliście właścicielowi, który ewidentnie go nie chciał!! Oby teraz nie pozbył się psa w gorszy sposób...
- Anonymous2
- Pośredni
- Posty: 915
- Dołączył(a): 2 sty 2013, o 10:24
- Lokalizacja: Warszawa
Re: samoyed znaleziony-porzucony?
HeavenlySnowball, gdyby wszystko było takie jasne i oczywiste to psiak do właścicieli zapewne by nie wrócił. Gdyby właściciel powiedział, że psa nie chce to przecież nikt by go nie oddał. Ja o znalezieniu właścicieli i oddaniu psa dowiedziałam sie już po fakcie, więc nie miałam nic do gadania.
Hodowca znalazł właścicieli, którzy chcieli odzyskać psa. Ania w takiej sytuacji pojechała go odwieźć. Z tego co wiem właściciele wyglądają na zamożnych, pies ponoć, jeśli chodzi o teren ma świetne warunki, wielki ogrodzony ogród. Ponoć ma takie kołtuny, bo nie lubi być wyczesywany, łapa była złamana podczas jakiejś poprzedniej ucieczki i potem zoperowana. Właścicielom zostało zaproponowane zabranie psa i znalezienie mu dobrego domu skoro sobie nie radzą, ale oni go chcą. Dostali namiary na groomera, zostali poproszeni o zarejestrowanie chipa (choć może lepiej, żeby hodowca to zrobił), Ania dała im swój numer na wypadek, gdyby jednak psa nie chcieli albo potrzebowali pomocy.
Ja z trzeciej ręki wiem tylko tyle.
Może właściciele rzeczywiście się ogarną, ale myślę, że warto by było to sprawdzić.
Hodowca znalazł właścicieli, którzy chcieli odzyskać psa. Ania w takiej sytuacji pojechała go odwieźć. Z tego co wiem właściciele wyglądają na zamożnych, pies ponoć, jeśli chodzi o teren ma świetne warunki, wielki ogrodzony ogród. Ponoć ma takie kołtuny, bo nie lubi być wyczesywany, łapa była złamana podczas jakiejś poprzedniej ucieczki i potem zoperowana. Właścicielom zostało zaproponowane zabranie psa i znalezienie mu dobrego domu skoro sobie nie radzą, ale oni go chcą. Dostali namiary na groomera, zostali poproszeni o zarejestrowanie chipa (choć może lepiej, żeby hodowca to zrobił), Ania dała im swój numer na wypadek, gdyby jednak psa nie chcieli albo potrzebowali pomocy.
Ja z trzeciej ręki wiem tylko tyle.
Może właściciele rzeczywiście się ogarną, ale myślę, że warto by było to sprawdzić.
Posty: 47
• Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Powrót do SAMOYEDY W POTRZEBIE / Samoyeds rescue
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości